Park

Westchnął cicho i znów otworzył oczy, aby popatrzeć na demona. Przeczesał palcami jego włosy i znów westchnął.
- Miło... - mruknął bardziej do siebie i lekko się przeciągnął.

-Yhym. - Mruknął i ucałował jego podbrzusze , zasysając się na nim i tworząc malinkę. Kiedy już ją zrobił polizał ją i delikatnie pocałował , mrucząc cicho z przyjemności.

Westchnął trochę głośniej i poruszył się niemrawo.
- Ne Aki... Ktoś może nas zobaczyć... - mruknął cicho i znów przeczesał jego włosy.

- Nikogo tu nie ma książę , poza tym nie robię nic gorszącego. - Stwierdził i uśmiechnął się do niego niewinnie , mrucząc cicho czując jego palce we włosach.

- Może ci uwierzę - zachichotał i przeciągnął się znów. Mruknął coś cicho pod nosem, aż w końcu postanowił uciąć sobie drzemkę w promieniach słońca.

Zaśmiał się jeszcze cicho i patrząc na śpiącego kotołaka sam zapadł w drzemkę. Śniły mu się lody truskawkowe. Dawno takich nie jadł.

Obudził się, kiedy zrobiło mu się zimno. Kiedy niemrawo otworzył oczy, słońce powoli chowało się za horyzontem. Niemrawo przetarł oczy i spojrzał na Aki'ego. Od tego leżenia na słońcu teraz zaczęła boleć go głowa.

Obudził się chwilę po kotołaku , zaraz otwierając oczy. - Chyba musimy się już zbierac. - Stwierdził od razu i pogłaskał go po torsie. Podniósł się po chwili i rozejrzał po plaży.

Mruknął coś pod nosem i opuścił uszka.
- Tak, masz rację... - szepnął i powoli podniósł się z ziemi, zaś po chwili zaczął się ubierać. Czuł, jakby jego wewnętrzny dhampir zaczął się powoli budzić i wyrażać niezadowolenie, przez spędzenia czasu na słońcu.

- Dobrze się czujesz? Byliśmy dośc długo na słońcu. - Zapytał zmartwiony głaszcząc go po głowie i po chwili zaczął się ubierac. Kiedy był już ubrany chwycił dhampira za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z plaży i parku. - Lepiej już chodźmy. - Stwierdził z westchnieniem. Martwił się o kotołaka.

- Nic mi nie jest... - mruknął niemrawo i przetarł oczy dłonią. Jakby się dobrze przyjrzeć, można było zauważyć, że zaczynają mienić się szkarłatem. Bez większego problemu dorównywał kroku demonowi. - Musimy przyjść tu niedługo i znów spróbować popływać - zauważył i powoli ruszył przed siebie.

[z/t]

- Tak w końcu Cię tego nauczę. - Stwierdził z uśmiechem. Nie zauważył nic podejrzanego w zachowaniu kotołaka więc spokojnie udał się za nim w drogę powrotną. Cieszył się że tai długi czas na słońcu mu nie zaszkodził.
[z/t]